Tygodnik "Wprost" grzmi, że Magda Gessler, popularna restauratorka, która w telewizyjnym show uzdrawia polskie restauracje, sama ma problemy z prowadzeniem gastronomicznego biznesu. O magazynie Kontakt Magdalena Ogórek w wywiadzie po raz kolejny wypowiedziała się na temat aborcji. Zasugerowała, że dzieci mogą zapłacić życiem za nieodpowiedzialność kobiet. Słowa gwiazdy TVP z pewnością dla wielu osób będą mocno kontrowersyjne. Magdalena Ogórek to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci telewizji publicznej. Karierę rozpoczynała od polityki, pracowała między innymi w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, była także bliską współpracowniczką i członkinią sztabu wyborczego Grzegorza Napieralskiego. W 2015 roku sama wystartowała w wyborach prezydenckich jako kandydatka SLD, jednak bez sukcesu. Po rozstaniu z partią zajęła się dziennikarstwem i szybko zyskała popularność jako prowadząca "W tyle wizji", "Minęła dwudziesta" czy "W kontrze". Szczególnie w tym ostatnim nie brakuje kontrowersji, Ogórek w duecie z Jarosławem Jakimowiczem niejednokrotnie pozwalała sobie na złośliwe komentarze, wątpliwej próby żarty i bezpardonowe ataki nie ukrywa swoich mocno konserwatywnych poglądów, które może swobodnie głosić na antenie TVP Info. Podzieliła się nimi także w rozmowie z Żurnalistą, gdzie nawiązała do tematu aborcji. Jej słowa dotyczące usuwania ciąży przez kobiety jako poradzenia sobie z konsekwencją nieodpowiedzialnego zachowania z pewnością wywoła TAKŻE: Jakimowicz odpowie przed prokuraturą. Wraca sprawa 12-latki i handlu ludźmiMagdalena Ogórek ostro o aborcji. To sposób na uniknięcie odpowiedzialności?W rozmowie z Żurnalistą Magdalena Ogórek poruszyła temat prawa aborcyjnego. Jej zdaniem część kobiet mogłoby traktować usunięcie dziecka jako sposób na "niefrasobliwość".- Podtrzymuję to, że aborcja nie powinna być traktowana jako środek antykoncepcji. Popatrz, idzie kobieta na imprezę. Zachowuje się w sposób nieodpowiedzialny i miesiąc po imprezie odkrywa, że jest w ciąży. Teraz co?(...) Teraz tak, chwila niefrasobliwości i to dziecko ma zapłacić, powiem bardzo mocno, skrobanką za to, że ta mamusia, która go nie chce, na imprezie się zapomniała, tak? To miałam na myśli, mówiąc, że jest duża grupa wśród tych protestujących, która widzi niestety aborcję jako taki środek antykoncepcyjny. Coś mi nie poszło, to sobie pójdę na zabieg i mam z głowy - inaczej patrzy jednak na sytuację, w której kobieta zaszła w ciążę w wyniku w ciąży i ma zadecydować teraz, czy moje życie, czy tego dziecka. I tak samo w życiu bym nie narzuciła swojego zdania ofierze gwałtu, dlatego ten kompromis, który obowiązywał, był mi bardzo bliski - TVP Info wspomniała także o dzieciach, które ma urodzić się z Strona feministyczna mówi o tym, że istnieje podziemie aborcyjne i jak kobieta będzie chciała, to pojedzie do Czech, gdzie i tak tego zabiegu dokona. Ale teraz była druga strona medalu, że lekarz i rodzice szli na skróty, kiedy dowiedzieli się, że dziecko jest zdrowe, ale jest obarczone zespołem Downa, a na świat przychodzi zdrowa istota, tylko z tym dodatkowym chromosomem, prawda? Zresztą sam TVN robi program na temat takich dzieciaków. Wykorzystywano taki zapis, żeby pod pretekstem tej niepełnosprawności doprowadzić do aborcji (...) o już jest dla mnie odmówienie komuś życia, bo co innego jeżeli rzeczywiście lekarz ci mówi: "Proszę pani, pani jest w 5. miesiącu, jest duża szansa, że to dziecko w 6. miesiącu umrze, bo jest tyle wad...". Jeszcze masz wariant taki: rodzisz i oddajesz do adopcji. Zgadzacie się z opinią Magdaleny Ogórek? Powstanie film o Magdzie Gessler. Magda Gessler to postać kultowa w naszym kraju. Jedno ją kochają, inni wprost jej nie cierpią. Ci pierwsi uwielbiają ją za jej cięty język i niekiedy wybuchowy charakter. Znakiem szczególnym Magdy są nie tylko odważne i kolorowe stroje, ale też burza charakterystycznych, kręconych blond włosów. Dzisiaj zna ją każdy, ale nie każdy zna jej poruszającą i bolesną historię. Mowa o Magdzie Gessler, która jest cenioną, polską restauratorką, malarką, osobowością telewizyjną, felietonistką, a także właścicielką i współwłaścicielką kilkunastu restauracji. Choć bez wątpienia jest dzisiaj uznawana za kobietę sukcesu, okazuje się, że przeszła w życiu naprawdę wiele. Dowodem na potwierdzenie tych słów jest z pewnością jeden z ostatnich wywiadów dla magazynu „Na żywo”, podczas którego restauratorka wyznała, jakie były powody rozstania z mężem. Pierwszy związek Przypomnijmy, że w latach 80. ubiegłego wieku Magda Gessler wyszła za mąż za korespondenta tygodnika „Der Spiegel”, Volkharta Müllera. Niestety, nie było im dane cieszyć się wspólnym szczęściem długo – mężczyzna zmarł w 1986 roku. Drugi związek i obojętność męża Po bolesnym odejściu partnera, gwiazda wróciła do polski, gdzie wyszła za członka rodziny warszawskich restauratorów, Piotra Gesslera, z którym ostatecznie się rozstała. Jak się teraz okazuje, przyczyną miała być obojętność mężczyzny na problemy zdrowotne restauratorki, u której 32 lata temu podejrzewano chorobę nowotworową. Magda przeżywała wtedy bardzo trudne chwile, ponieważ taka diagnoza mogła wiązać się z przekreśleniem wielu planów. Niestety, nie mogła liczyć pomoc ze strony „ukochanego”. Magazyn „Na żywo” przytoczył słowa restauratorki, w których wyraziła swój żal do byłego już męża. Byłam przekonana, że dolega mi coś poważnego. Zwierzyłam się Piotrowi ze swoich obaw, a on wyszedł. Gdy dzwoniłam na oddział onkologiczny na warszawskim Ursynowie, z jego strony nie było żadnej reakcji – powiedziała Taka kolej rzeczy raz na zawsze przekreśliła dalszą przyszłość ich wspólnego małżeństwa Gesler miała wtedy zaledwie 33 lata i jak sama podkreśliła, „nie chciała być sama ze swoją chorobą”, a do tego właśnie zmierzała relacja z jej byłym już mężem, dlatego doszło do rozstania. Magda Gessler została tegoroczną ambasadorką kampanii „Diagnostyka Jajnika” Jej celem jest uświadamianie kobiet o konieczności przeprowadzania regularnych badań onkologicznych. Badań, które mogą uchronić je przed niebezpiecznym nowotworem. Restauratorka zdedycowała się opowiedzieć o swojej przeszłości, ponieważ wie, że jest dla wielu kobiet inspiracją. Chce w ten sposób wesprzeć płeć piękną znajdującą się w podobnej sytuacji i przywrócić jej nadzieję i wiarę w lepsze jutro. Ona sama jest najlepszym dowodem na to, że nie można się poddawać. Szczęśliwe życie Dzisiaj restauratorka jest w szczęśliwym związku z Waldemarem Kozerawskim, który w przeciwieństwie do poprzedniego partnera troszczy się o zdrowie swojej ukochanej. Mimo tysięcy kilometrów, które dzielą parę, zawsze znajdują dla siebie czas i widzą się przynajmniej raz w miesiącu.
Tak jak każdemu człowiekowi, również Magdzie Gessler przydarzają się mniejsze i większe wpadki. Restauratorka ma do siebie duży dystans, o wielu z nich powiedziała sama. Jedna z nich dotyczy przyjęcia hiszpańskich dygnitarzy w Starej Wozowni, gdzie na stole miało pojawić się tylko jedno gorące danie – gulasz.
Rafał Maślak o Magdzie Gessler: "Uwielbiam jej piski!" WIDEO Rafał Maślak poznał ostatnio Magdę Gessler. Okazuje się, że były Mister Polski jest fanem znanej restauratorki i chętnie ogląda jej programy, dlatego spotkanie z Magdą był dla niego ważnym przeżyciem. Czy na żywo również zrobiła na nim dobre wrażenie? "Robi wspaniałe rzeczy, a do tego jest bardzo autentyczna. Taka też jest w realu. Będzie miała teraz otwarcie nowej restauracji w Bukowinie Tatrzańskiej i zaprosiła mnie na nie, wiec mam nadzieję, ze uda mi się tam dotrzeć. Jest kobietą z klasą, ale też fajna i zabawna z niej babka. Uwielbiam jej piski! Jest fenomenalna" - powiedział nam Rafał Maślak. Każdy, kto oglądał choć kilka odcinków "Kuchennych rewolucji", słyszał piski Magdy Gessler. To jednej z jej znaków rozpoznawczych! ZOBACZ: Kuba Wojewódzki naśmiewa się z nowej reklamy z Magdą Gessler! Dlaczego? Rafał Maślak na pokazie Ewy Minge ONS Magda Gessler i jej córka Lara EAST NEWS Facebook Rafał Maślak o nowym Misterze Polski: "Jest ambitny i szybko się rozkręci"! Jakie rady ma dla swojego następcy? Rafał Maślak o nowym Misterze Polski: "Jest ambitny i szybko się rozkręci"! Jakie rady ma dla swojego następcy? Rafał Maślak wraz z nowym Misterem Polski 2015, Rafałem Jonkiszem , udzielili wywiadu w porannym programie "Dzień dobry TVN". Rafał Jonkisz pokonał wielu przystojnych konkurentów! Co Maślak myśli o swoim następcy? Jak go ocenia? A może ma jakieś szczególne rady dla nowego mistera? Co Rafał Maślak myśli Rafale Jonkiszu? Na kanapach popularnej śniadaniówki, ramię w ramię, zasiedli kolejni posiadacze tytułu najpiękniejszego Polaka. Rafał Maślak - ustępujący Mister Polski oraz jego następca - Rafał Jonkisz . Od początku dało się zauważyć, że panowie reprezentują nie tylko zupełnie inny typ urody, ale także osobowości. Maślak nie ukrywał, że wróży nowemu misterowi wielki sukces: Rafał ma 18 lat i już taki sukces w takim wieku! Ale jeżeli będzie szedł takim tempie... Rafał podkreślił, że Jonkisz jest bardzo skromny i to właśnie urzekło jury konkursu: Rafał to jest mega skromniacha! Mister Polski 2015 rzeczywiście wydawał się być nieco onieśmielony wywiadem i mówił raczej niewiele. Przyznał, że udział w programie miał być jego sposobem na przełamanie nieśmiałości: Poszedłem bardzo nieśmiało do konkursu. To było przełamanie się, wyjście na scenę i pokazanie sylwetki - zdradził Rafał Jonkisz. Co Rafał Maślak radzi nowemu Misterowi Polski? Nowy Mister Polski na co dzień jest uczniem liceum. Przed nim matura, a następnie egzaminy na wymarzony AWF. Rafał pasjonuje się akrobatyką, jest członkiem zespołu Fly Boys. Jednak zwycięstwo w konkursie to także wyjazd na międzynarodowy konkurs dla misterów, który odbędzie się na Filipinach. Rafał Maślak zapewnił, że będzie wspierał swojego następcę. Jakie ma dla niego rady? Rafał jest bardzo ambitnym człowiekiem i szybko się rozkręci! (...) Musi podchodzić do wszystkiego z dystansem. Pozostać sobą. (...) Nie mówi za dużo, ale jak już... Magda Gessler pokazała zdjęcie z liceum! I dopisała: "Uchodziłam za sztywniarę". Zobaczcie sami tę fotkę... Magda Gessler pokazała zdjęcie z liceum! I dopisała: "Uchodziłam za sztywniarę". Zobaczcie sami tę fotkę... Magda Gessler pokazała zdjęcia z liceum! Do tej pory ten widok był zarezerwowany tylko dla niej. Dziś restauratorka podzieliła się ciekawą fotką za czasów, kiedy chodziła do szkoły. Zdjęcie gwiazdy może zaskakiwać, niemniej jednak opis jest również intrygujący! Magda Gessler w młodości! Burza blond loków? Nic bardziej mylnego. Magda była skromną dziewczyną z kucykami, nieco zagubioną, cichą i tajemniczą. Jak pisze, była uważana za… sztywniarę : W liceum uchodziłam za sztywniarę. Na prywatki, na których się piło i paliło raczej mnie nie zapraszano. A wy byliście grzeczni?:-) Byliście grzeczni? Zobacz także: Magda Gessler o przyjmowaniu syryjskich uchodźców: „To może skończyć się katastrofą” (function(d, s, id) { var js, fjs = if ( return; js = = id; = "// fjs);}(document, 'script', 'facebook-jssdk')); W liceum uchodziłam za sztywniarę. Na prywatki, na których się piło i paliło raczej mnie nie zapraszano. A wy byliście grzeczni?:-) Posted by Magda Gessler on 5 października 2015 Magda Gessler - dziś nie ma nic ze "sztywniary" ONS Przystojniacy na salonach: Rafał Maślak i nowy Mister Polski Rafał Jonkisz. Zaprzyjaźnią się? Przystojniacy na salonach: Rafał Maślak i nowy Mister Polski Rafał Jonkisz. Zaprzyjaźnią się? Rafał Maślak i Rafał Jonkisz znów na salonach. Na konferencji "Miss Polski czy Miss Polonia?" pojawili się obaj Misterzy Polski. Który z nich wyglądał lepiej? Panowie zapewniają, że pomiędzy nimi nie ma żadnej konkurencji. Maślak już zapowiedział , że będzie wspierał nowego Mistera Polski, który ma tylko 18 lat i zostanie teraz rzucony na głęboką wodę, jaką jest polski show-biznes. Jak panowie prezentowali się na konferencji? Który z nich wygląda lepiej? Czy Rafał Jonkisz zdetronizuje Rafała Maślaka? Rafał Jonkisz i Rafał Maślak na konferencji Nowy Mister Polski ma 18 lat i pochodzi z Rzeszowa. Ma szansę na karierę w modelingu? Na pewno może liczyć na wsparcie Rafała Maślaka Małgorzata Rozenek-Majdan Ślub od pierwszego wejrzenia Trendy w koloryzacji włosów na wiosnę i lato 2022. Te odcienie robią mocne wrażenie Dopamine dressing to najgorętszy trend sezonu. Obłędną koszulę w stylu Małgorzaty Rozenek-Majdan kupisz w Sinsay za 39,99 Klaudia Halejcio w najmodniejszych spodniach tego lata. Podobne kupisz w Sinsay za 35 zł Urszula Jagłowska-Jędrejek Anna Lewandowska w modnym swetrze ponad tysiąc złotych. W Sinsay kupisz podobny za 50 złotych! Aleksandra Skwarczyńska-Bergiel Najmodniejsze buty na wiosenno-letni sezon. Te modele ma w szafie każda it-girl
  1. Րудиጳичም ктобορу
  2. Εዔևςувጄнто слա
    1. ለтιሄ гу н
    2. Епсቨጭизе нуዞ ጯሚሷ
    3. Глታ иκիፐэցеይ

Opinie o Magdzie Gessler "Rozmawiałam z właścicielami restauracji, w której była Magda - w większości szum, rzucanie talerzy itd. jest robione pod program.

Magda Gessler Z niecierpliwością czekasz na kolejne odcinki Kuchennych rewolucji, a wszystkie sezony Master Chefa znasz na pamięć? Jeśli wydaje ci się, że Magda Gessler nie ma przed tobą tajemnic, sprawdź swoją wiedzę w naszym quizie! Magda Gessler to w polskim show biznesie ikona. Kuchenne rewolucje z jej udziałem błyskawicznie stały się największym hitem stacji. Oprócz tego Magda ma jeszcze czas na bycie jurorem w Master Chefie, prowadzenie własnych restauracji i otwieranie kolejnych! A to tylko część z milionów rzeczy, którymi się zajmuje. Sprawdź, ile tak naprawdę wiesz o Magdzie Gessler. Magda Gessler zanim stała się sławna. Co słynna restauratorka robiła wcześniej? W rytmie serca - odcinki za darmo! Przegapiliście odcinek serialu W rytmie serca? Nie ma problemu! U nas znajdziecie wszystkie epizody z dwóch pierwszych oraz premierowe odcinki trzeciego sezonu całkowicie za darmo! Kliknij w grafikę i śledź przygody bohaterów serialu!
Honorata Skarbek. 1. Życiorys i biografia Magdy Gessler. Magda Gessler, z domu Ikonowicz, jest polską restauratorką i osobowością medialną. Urodziła się 10 lipca 1953 roku w Komorowie. 2. Rodzina. Ojciec Magdy, Mirosław Ikonowicz, pochodził z Wileńszczyzny, a matka, Olga Borkowska, była pochodzenia rosyjskiego i to właśnie po niej Michał Misiorek: Trudno się z tobą umówić. Jesteś tak zapracowana czy nie przepadasz za wywiadami? Lara Gessler: Jedno i drugie. (śmiech) Ostatnio mam bardzo intensywny czas. Dużo pracuję. Cały czas łudzę się, że znajdę wolną chwilę, a mam ich jak na lekarstwo. Czym zajmujesz się na co dzień? Opiekuję się "Słodkim–Słonym" i restauracją "U Fukiera". Jestem tam niemal codziennie i pod nieobecność mamy wszystkim zarządzam. Można powiedzieć, że pełnię funkcję szarej eminencji, ale bardzo mi to odpowiada. Poza tym realizuję kilka swoich projektów. Razem z przyjaciółką Patrycją Pankiewicz od kilku miesięcy prowadzimy bloga Wymaga to od nas systematyczności, zaangażowania i czasu. Obie mamy inne zawody, żyjemy z czegoś innego, a blog to nasza odskocznia, która sprawia nam ogromną przyjemność. Pokazujemy na nim tylko to, co lubimy i śmiało możemy polecić. Oprócz tego zaczynam swoją przygodę książkową. Można już kupić moją debiutancką książkę. Sama nie wierzę, że to mówię. Napisałaś książkę kulinarną? Tak, a dokładniej – cukierniczą. Nie chciałam się powtarzać i wydawać kolejnej książki podobnej do tych, które już zostały napisane. Mamy modę na gotowanie, wszyscy piszą książki z przepisami i rynek wydawniczy jest przepełniony. Początkowo zaproponowano mi napisanie czegoś o charakterze cukierniczym, ale bardziej pod kątem wspominania smaków z dzieciństwa. Oznaczało to dla mnie nic więcej, jak tylko próbę dowiedzenia się czegoś więcej o Magdzie Gessler za pośrednictwem wspomnień jej córki. Nie zgodziłam się na to, ale wymyśliłam coś innego. W związku z tym, że przez jedenaście lat nie jadłam mięsa, bardzo lubię warzywa, owoce i zioła, wpadłam na pomysł stworzenia zielnika. Chcę przewartościować nasze myślenie o ziołach i dlatego stworzyłam książkę o ich wykorzystaniu w cukiernictwie. Jestem tym bardzo podekscytowana. Zawsze chciałam wydać książkę, ale nie sądziłam, że to się stanie tak szybko. Przestałaś już być wegetarianką? Jem mięso, ale niechętnie. Po pierwsze, dlatego że się źle po nim czuję, a po drugie – ze względów etycznych. Byłam wegetarianką, ale przez moją pracę muszę czasem zjeść mięso. Gdy jadę do jakieś restauracji, by sprawdzić poziom przygotowywanych potraw czy ocenić menu, muszę być obiektywna i dostać posiłki w takiej formie, jak goście. I wtedy właśnie zdarza mi się spróbować wołowinę, wieprzowinę, dziczyznę czy drób. Dobrze zrobione mięso może być pyszne i wcale nie mówię, że każdy, kto je chętnie je, jest mordercą. Nigdy nie miałam problemu z gotowaniem mięsnych potraw. Po prostu ich nie próbowałam. Teraz jem tak mało mięsa, jak tylko mogę. Jak reagują na ciebie restauratorzy, do których przyjeżdżasz z pomocą? Boją się ciebie tak jak twojej mamy? Myślę, że nie, bo nie jestem taką osobistością. Nikt chyba nie lubi się wystawiać do oceny, dla każdego to jest mało komfortowe. Zresztą ja też czasami czuję się niezręcznie, bo jestem dwa razy młodsza od szefa kuchni, a muszę mu przekazać swoje uwagi. Jednak umiejętności to jedna sprawa, ale ważny jest też dystans. Widzę po sobie, że trudno mi obiektywnie ocenić potrawy w naszych restauracjach, bo jem je codziennie. Ważne, by ocenił nas ktoś z zewnątrz. Wcale nie chodzi o to, że ten ktoś musi być lepszy i mądrzejszy, ale o to, że nie ma emocjonalnego stosunku do danego miejsca, funkcjonuje w innym świecie i ma świeże spojrzenie. Z tego, co mówisz, to nie leżysz z założonymi rękami, a pieniądze z nieba ci nie spadają. Zupełnie nie. Od dziewiętnastego roku życia, czyli od ośmiu lat, nie biorę pieniędzy od rodziców i sama się utrzymuję. To było moim punktem honoru. Od dziecka widziałam, że od mojej mamy wszyscy ciągną kasę i postanowiłam, że ja tego nie będę robić. Oczywiście, gdy jedziemy razem na wakacje, pozwalam jej kupić mi bilet, ale nigdy nie proszę o pieniądze na życie. Na studiach, mimo że byłam zatrudniona w jednej z naszych knajp jako współwłaściciel, dorabiałam, piekąc torty. Wielu osobom pewnie się wydaje, że twoim głównym zadaniem jest bycie córką Magdy Gessler. Zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego wcześniej nie chciałam za bardzo pokazywać się publicznie czy udzielać wywiadów. Obiecałam sobie, że dopiero, gdy będę mogła się czymś pochwalić, to wyjdę z tym do ludzi. Odkąd założyłam bloga, pojawiam się częściej w mediach. Ale i tak odrzucam dziewięćdziesiąt procent propozycji, bo nie mam zamiaru chodzić do programów śniadaniowych i opowiadać przez całe życie o tym, że jestem córką Magdy Gessler. To nie jest mój zawód. Natomiast chętnie mówię o tym, co mnie buduje jako profesjonalistę. Chcę pokazywać się głównie ze strony zawodowej. Mimo że bardzo cierpliwa pani namawiała mnie przez półtora roku do udziału w jednym bardzo popularnym celebryckim programie, odmówiłam. To mogłaby być fajna przygoda, ale nie mówiłaby nic na temat tego, jakim jestem człowiekiem i na czym polega moja praca. Nigdy nie próbowałaś walczyć z tym, że jesteś postrzegana przez pryzmat mamy? Przywykłam do tego, że tak było, jest i pewnie będzie. Trzeba robić swoje i się nie frustrować. Chociaż odkąd pojawili się paparazzi, jest ciężko. Uważam, że to zupełny przypadek, że jedni się rodzą w takiej, a drudzy w innej rodzinie. Nie uważam się z tego powodu za lepszą od innych w jakimkolwiek stopniu. Najważniejsze jest nie to, co nam się przydarza, ale jak na to zareagujemy. Moją jedyną odpowiedzią na ciągłe porównania do mamy jest moja praca. Wierzę, że ona się broni. Aleksandra Kwaśniewska wyznała, że kiedyś posługiwała się innym nazwiskiem, żeby ludzie jej nie rozpoznali. Masz na koncie podobne sytuacje? Przez długi czas przedstawiałam się tylko z imienia. Później ktoś zwrócił mi uwagę, że to nieeleganckie. Zaczęłam więc dodawać nazwisko, ale wymawiałam je najbardziej niewyraźnie, jak tylko mogłam. Miałam na tym punkcie kompleks. Zawsze chciałam być blisko ludzi i bałam się, że przez nazwisko będę inaczej odbierana. Studiowanie socjologii było próbą ucieczki od gastronomii? Wynikało to z mojego społecznikostwa. Rodzice bardzo mi ufali i robiłam wszystko po swojemu. Zdecydowanie zbyt szybko wydoroślałam. Bardzo ważne były dla mnie pewne wzorce moralne. Wydaje mi się, że w życiu młodych ludzi ideologia pełni funkcję prawdy absolutnej. Wszyscy bardzo tego potrzebujemy. Wiemy, że jeśli kiedyś upadnie ten filar, jakim jest dom, to nie zostaniemy z niczym. Jako nastolatka byłam bardzo „zielona”, jeździłam na akcje Green Peace’u, spędzałam wieczory na squotach. Bardzo to lubiłam. Wiedziałam, że chcę studiować w Collegium Civitas. Myślałam o filozofii polityki, ale nie otworzono tego kierunku, więc miałam do wyboru politologię i socjologię. Wybrałam ten drugi kierunek i się w nim zakochałam. Potem chciałaś nawet zostać na uczelni. To prawda. Byłam bardzo mocno zaangażowana w uniwersytet trzeciego wieku. Na ten temat pisałam też pracę dyplomową. Zaczęła mi się marzyć kariera naukowa. Uzależniłam się od samorozwoju i zdobywania wiedzy. Gdybym mogła, zostałabym na uczelni, ale chciałam pomóc rodzicom. Ale w ubiegłym roku spełniło się moje marzenie i prowadziłam jeden wykład o biznesie na mojej uczelni. Podobno bardzo długo wzbraniałaś się przed gotowaniem. Czy się wzbraniałam? Trudno powiedzieć. Zawsze powtarzałam, że wolę być dobrze gotującą żoną niż średnio gotującą kucharką. Nie czułam, że to zawód dla mnie. Byłam przekonana, że wcale nie jest tak, że każdy w mojej rodzinie musi gotować. Kiedy zrozumiałaś, że jednak tak jest? Okazało się, że to, co robię, smakuje innym. To powodowało, że jeszcze bardziej chciało mi się gotować. Pamiętam, że znajomi poprosili mnie, żebym upiekła na składkową Wielkanoc mazurki i serniki. Oczywiście się zgodziłam. Usłyszałam na ich temat komplementy. Później koledzy pytali mnie, czy mogą u mnie zamówić ciasta na święta. Myślałam, że to żarty. Strasznie mnie to speszyło, ale upiekłam im kilka blach. Rozkręciłam się na dobre. Wszystko, co udało mi się zrobić, zanosiłam do zaprzyjaźnionego miejsca – „Chwili” Tytusa Hołydsa. Zaczęłam czuć się w tym naprawdę dobrze. Kolega, który organizował pierwszą edycję Mustache Yard Sale, powiedział mi, że planują strefę gastro. Pomyślałam, że mogłabym się na niej pokazać. Przez trzy dni piekłam ciasta, wydrukowałam naklejki – oczywiście bez nazwiska, zapakowałam wszystko w zwykły papier pakowy i pojechałam do Soho Factory. Ludzie dookoła mieli wielkie stoiska z kilkuosobową załogą, a ja stałam sama przy jednym rozkładanym stoliku. Dziwnie się tam czułam. Okazało się jednak, że wszystko sprzedałam w dwie godziny i zwinęłam moje stanowisko jako pierwsza. Później zaczęłam dostawać mnóstwo telefonów z prośbą o pieczenie ciast do różnych warszawskich kawiarni. Z pewnością dodało mi to wiatru w żagle. Miałaś świadomość tego, że przez rodzinne tradycje i nazwisko będzie ci trudno w tym biznesie? Wiedziałam, że nie mogę zacząć pracować w Polsce, bo z moim nazwiskiem, powinnam wiedzieć wszystko. Ludzie nie dają mi prawa do popełnienia błędu. Przerażało mnie to. Poza tym bałam się tego, że ludzie będą wobec mnie nieszczerzy i będą mnie chwalili, mimo że moje potrawy wcale nie będą smaczne. Postanowiłam, że muszę wyjechać, żeby ktoś, kto nie zna nazwiska Gessler, ocenił moje umiejętności. Spakowałam walizkę, poleciałam do Londynu i zaczęłam pukać od drzwi do drzwi w poszukiwaniu pracy. Drugiego dnia szef kuchni w jednym z hoteli z gwiazdką Michelin zapytał mnie, czy koniecznie chcę być cukiernikiem, bo mogę pracować przy zimnej kuchni. Powiedziałam mu, że zależy mi na cukierni. Zaprosił mnie na dzień próbny i już tam zostałam. Co dał ci ten pobyt? Czego dowiedziałaś się o sobie w Londynie? Zobaczyłam, że to, co robię, jest obiektywnie dobre. Nauczyłam się ufać swojej intuicji. Ale była to też gigantyczna lekcja samotności. Londyn jest bardzo brutalny. Pamiętam, że jak moi rodzice byli razem, to mieszaliśmy w wielkim domu w Łomiankach, miałam pokój z huśtawką. Potem z tatą przeprowadziliśmy się do dwupokojowego mieszkania na Bemowie. Nie przeszkadzało mi to, ale zrozumiałam wtedy, że nie ma niczego gorszego niż przyzwyczajenie się do faktu posiadania pieniędzy. Mój pobyt w Londynie mi o tym przypomniał. Mój szef kuchni kilka lat współpracował z Gordonem Ramseyem i miał dokładnie taki sam styl bycia, jak on. Nieustannie krzyczał, rzucał mięsem i wytwarzał ciężką atmosferę. Znosiłam to wszystko za absolutnie podstawową pensję, bo chciałam się nauczyć. Jednak nie chciałam brać pieniędzy od rodziców, więc pracowałam sześć dni w tygodniu od dziewiątej rano do północy. Chciałam zacząć tam jeszcze jakieś studia, ale wszyscy mi to odradzali. Mówili, że powinnam odpocząć, bo mózg mi wyparuje. Mieli rację. Pracowałam w najdroższym punkcie Londynu. Przy moich zarobkach stać mnie było na opłacenie pokoju, przejazdów metrem i kanapki z serem i ogórkiem, które kupowałam za funta w hipermarkecie. Trochę szkoła życia. Bardzo duża. Londyn uczy pokory. Tam trzeba mieć paskudnie dużo pieniędzy, żeby poczuć się bogatym. To bardzo wymagające miasto. W Nowym Jorku wszystko się kręci wokół sukcesów, a w Londynie – wokół kasy. Przerażało mnie to. Żal mi było tych wszystkich podśpiewujących Włochów i Portugalczyków, którzy dorabiali jako kelnerzy, płakali po kątach i musieli wysyłać pieniądze swoim rodzinom. Co za poświęcenie! Anglicy tego totalnie nie rozumieli i cały czas ich za coś ochrzaniali. Strasznie mnie to bolało. Nie chciałaś tam zostać na stałe? Chyba bym nie wytrzymała. Wyciągnęłam z tego wyjazdu to, co chciałam, sporo się nauczyłam, ale wiedziałam, że mama potrzebuje mnie w Warszawie. Wróciłaś do Polski ze świadomością, że nieważne, co będę mówić ludzie, to ty znasz swoją wartość? Praca w Londynie dała mi dużo siły. W końcu zaczęłam ufać samej sobie. Poza tym byłam w stanie wrócić do Polski i dowodzić tu załogą, która mnie w jakimś stopniu wychowywała. Wiedziałam też, że muszę przejść przez wszystkie szczeble, żeby zmierzyć się z zarządzaniem naszymi restauracjami. Nie ma w gastronomii takiej dziedziny, którą bym się nie zajmowała. Byłam na zmywaku, polewałam piwo, zbierałam szkło z podłogi po imprezach. Mama zarzuca mi czasem nadmiar empatii wobec pracowników, bo z moim podejściem nie da się prowadzić rządów silnej ręki. Ale mi to odpowiada. Odnoszę się do wszystkich z szacunkiem, wiem, co dzieje się w ich prywatnym życiu. To ważne, ponieważ właśnie to tworzy atmosferę. Trudno oddzielić relacje zawodowe od prywatnych, prowadząc restauracje z mamą? Obie mamy tak mało czasu, że głównie mówimy o biznesie. Oczywiście mamy też rozmowy związane z naszym życiem prywatnym. Czasem każda z nas musi się wygadać. Mama bardzo na mnie polega. Pod względem zawodowym odnosimy się do siebie z dużym szacunkiem i zaufaniem, a prywatnie jesteśmy jak przyjaciółki. Często się kłócicie? Nie. Jestem bardzo słaba w kłótniach. Wolę schylić głowę i się nie spierać. Twoja mama wyznała, że sporo się od ciebie nauczyła. Ty od niej też? Oczywiście. Najcenniejsze, co mi dała, to zachłanność na przeżycia. Zarówno jeśli chodzi o podróże, poznawanie nowych ludzi, rozwój, jak i doznania smakowe. Jestem od tego uzależniona. Mogę sobie nie kupić butów, ale na pewno wydam ostatnie oszczędności na podróże. Żyjemy w tak dziwnych czasach i mamy tak zafałszowane poczucie bezpieczeństwa związane z posiadaniem rzeczy, że jeśli warto coś robić, to przeżyć i spróbować jak najwięcej. Tyle, ile doświadczymy, tyle będziemy w stanie dać innym. Ty nauczyłaś mamę korzystać z mediów społecznościowych? Tak. Spędzone dwa lata temu wakacje z Instagramem uznaję za niebyłe. To było coś nieprawdopodobnego. Do dzisiaj hasztagi stanowią dla mamy ogromny problem. Nna Facebooku radzi sobie bardzo dobrze. To prawda. Ale chce wszystko tak szybko zrobić, że nie zwraca uwagi na literówki i pisze po swojemu. Pamiętam, że jak byłyśmy niedawno na wakacjach, to mama zapytała mnie, o co chodzi ze Snapchatem. Od razu jej powiedziałam, że to nie jest dla niej i absolutnie ma się tego nie dotykać. To byłby już koniec świata. (śmiech) Ona traktuje media społecznościowe jako posługę. Jest aktywna, lubi odpowiadać ludziom, kręci ją to. Ciebie show-biznes kręci? Bardzo nie lubię show-biznesu. Nie znoszę relacji, które w nim są. To wszystko jest bardzo nieszczerze. Nie podoba mi się też handlowanie prywatnością. Mam ten minus, że zostałam już postawiona przed faktem dokonanym i wiele kart z mojego życia jest już odkrytych. Muszę się z tym pogodzić, ale dalej sama świadomie wyznaczam granice. Myślę, że nie miałabym nic przeciwko show-biznesowi, gdyby związany był z pracą i merytoryczną wiedzą, a tak nie jest. Denerwują mnie tanie podniety pod tytułem "komuś podwinęła się sukienka", ktoś miał za krótkie szorty, a ktoś inny idzie z reklamówką, w której ma piwo i papier toaletowy. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. Nie budujmy wizerunku celebrytów jako nadludzi, bo to jest krzywdzące dla wszystkich – zarówno dla odbiorców, jak i osób, które są na świeczniku. Przecież jeśli doceniamy Beatę Kozidrak, to za śpiewanie, a nie za to, jaki papier toaletowy wybiera. Skupmy się na działalności zawodowej, a nie na jakichś pierdołach. Od czasu do czasu pojawiasz się na czerwonym dywanie. Jak wrażenia z medialnych imprez? Bawi mnie to, co się na nich dzieje. Czasem trochę przeraża. Nie mam presji, żeby na nich z kimś gadać i nie lubię, jak ktoś, kogo nie znam, ma ciśnienie, żeby ze mną porozmawiać. Denerwuje mnie to, że każdy do każdego zwraca się per kochanie lub słoneczko. To określenia zarezerwowane dla bliskich mi osób. Bawi mnie też to, że wszyscy nazywają się przyjaciółmi. Co za świat – sami przyjaciele! Głównie chodzę na takie imprezy, dlatego że doceniam osobę, która za nimi stoi lub – że jestem do tego zobligowana kontraktami. Dlatego nie uśmiechasz się na ściance? Pozowanie na ściance bardzo mnie krępuje. I tak uważam, że zrobiłam duży postęp w tej materii. Staram się być uprzejma dla wszystkich fotoreporterów, ale strasznie mnie to stresuje. Gdy nagle dostaję fleszami po oczach, wyglądam jak sowa. Oczy same mi się otwierają. Wcześniej miałam minę, jakbym chciała wszystkich zabić. Teraz i tak jest już lepiej. (śmiech) Myślisz, że zaczniesz się kiedyś uśmiechać? Teraz jest już półuśmiech. Liczę na to, że wystarczy. Plotki na twój temat bardziej cię denerwują czy śmieszą? Trochę śmieszą, a trochę wydają mi się żałosne. Ale ostatnio są coraz zabawniejsze. Tyle już przeczytałam o swoim ślubie, że mam nadzieję, że zostanę na niego zaproszona. Ale czasem pojawiasz się razem z chłopakiem, więc dajesz trochę pretekst do tego, żeby się o was pisało. Nie chcę zwariować. Jeśli idę na imprezę, której się nie wstydzę, to przychodzę z najbliższą mi osobą. Nie mam zamiaru doprowadzać do sytuacji, kiedy zacznie się wyścig pod tytułem – kto pierwszy sfotografuje Larę Gessler z chłopakiem. Chcę, żeby ludzie wzięli tyle, ile im daję, ale resztę uszanowali i zostawili dla mnie. Zwykle wiem, kto rozsiewa plotki na mój temat. Żal mi ludzi, którzy to czytają i w to wierzą. Poinformujesz media o swoim ślubie? Jeśli już wezmę ślub, to bez obecności mediów, ale nie będę ukrywała, że wychodzę za mąż. Nie chcę wywoływać jakiejś chorej presji. To będzie dla mnie ważna i prywatna ceremonia, a ostatnia rzecz, jaką chciałabym się przejmować, to paparazzi i późniejsze dywagacje na temat mojej sukienki czy fryzury. Tort upieczesz sama? Jak już będę brała ślubu, bo podkreślam, że na razie tego nie planuję, to chciałabym upiec sama lub poprosić o to mojego tatę, który jest cukiernikiem. Jaki smak opisuje ciebie najlepiej? Bo słodka chyba nie jesteś. Nie do końca. Trochę ostra, trochę słodka, trochę gorzka, trochę kwaśna. Najlepiej opisuje mnie smak wszystkich orange bitterów. Czyli w życiu musi być kolorowo? Tak, ale przede wszystkim szczerze. Lepiej mniej niż więcej – tak, żeby mnie to nie przytłoczyło. Lubię wychodzić ze strefy komfortu, ale pamiętam o tym, by mierzyć siły na zamiary. Staram się sięgać troszkę wyżej, niż wydaje mi się, że jestem w stanie. Potem nagle okazuje się, że jest to w zasięgu moich możliwości. Jeszcze w czerwcu byłam przekonana, że nie zdążę napisać książki, a lada dzień jej premiera. To cudowne uczucie, że są rzeczy abstrakcyjne, które wydają się nie do zrobienia, a jednak nam się to udaje. Wysoko sobie stawiasz poprzeczkę? Najwyżej. Moja mam twierdzi, że nie ma dla mnie bardziej surowej osoby niż ja sama. To prawda. Nie rozpieszczam się. Robi to mój chłopak. Lubię, gdy wszystko idzie po mojej myśli. Uwielbiam przyjemności, podróże i czas spędzany ze znajomymi, ale jeśli chodzi o pracę, jestem perfekcjonistką. Zobacz także: Opowiadając o Magdzie Gessler, Piotr Kraśko wprost rozpływał się w zachwytach, nazywając ją "diamentem na skalę światową". Wygląda zatem na to, że nauka w tym samym liceum i praca w Popek rzucił wyzwanie Magdzie Gessler News Raper płacze i goli głowę na łyso. Popek W oczekiwaniu na nową płytę Popka „Czarna Wołga”, która ma się ukazać 14 czerwca, rzuca on wyzwanie Magdzie Gessler. Raper chce, aby znana restauratorka ogoliła głowę na łyso. Britney Spears nominowała Popka? Popek postanowił zrobić sobie po raz kolejny żarty w social mediach dzięki czemu ponownie pojawił się na nagłówkach portali. Nagrał on filmik, w którym mówi: – Pamiętacie, że kiedyś Britney Spears obcięła się na łyso i strasznie płakała? Nominowała mnie do tego challange’u, że ja mam sobie ogolić głowę na łyso. Zrobię to, ale ja nominuję Magdę Gessler – powiedział raper płacząc i pozbywając się włosów. – Pani Magdo, teraz pani kolej – dodał. Popularne
\n\n \n żarty o magdzie gessler
Q3MOhP.
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/9
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/113
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/97
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/343
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/178
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/190
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/13
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/305
  • 9eesfm2dwv.pages.dev/3
  • żarty o magdzie gessler